One night in Ibiza.
Pamiętam tą piosenkę bardzo dobrze. Mogłabym nawet teraz po tylu latach
ją zaśpiewać. Odwiedziłam Ibizę. Było świetnie. Pamiętam jak wczoraj.
Przystojniacy, słońce i imprezy do białego rana. Ta piosenka hulała po
wszystkich dyskotekach na wyspie. A najbardziej w pamięci utkwił mi
jeden tydzień z mojego dwumiesięcznego pobytu tam.
Zaczęło się
pod koniec lipca. Ubrana w krótkie spodenki i top na ramiączkach
wybierałam się na dyskotekę. Bardzo lubiłam chodzić na imprezy. Wydawało
mi się, że wszystko dla człowieka. Tamtej nocy świetnie się bawiłam. W
pewnym momencie poczułam, jak czyjeś ręce oplatają moją talię.
Uśmiechnęłam się. Tańczenie z partnerem też sprawiało mi wiele frajdy.
Odwróciłam się, by spojrzeć w twarz temu mężczyźnie. I to uczucie, że
skądś go znałam.
Odpędziłam od siebie te myśli. Zaczęłam się
wyginać w rytm przeboju. Po chwili wyszłam z pomieszczenia i skierowałam
się na plażę. Lubiłam wieczorami patrzeć na rozgwieżdżone niebo i
słuchać szumu fal. Nie, nie byłam romantyczką. Po prostu odstresowywało
mnie to. Czyjeś kroki. Odwróciłam się. To on. Partner od tańca.
- Często tu przesiadujesz? - spytał, kucając obok mnie.
-
Codziennie - odparłam, nie odrywając wzroku od morskich fal. - A ty
tutaj przyszedłeś okazyjnie czy również lubisz siedzieć i patrzeć na
morze?
- Przyszedłem sobie przemyśleć kilka spraw.
- Nie myśl,
człowieku - uśmiechnęłam się. - Są wakacje, jesteś na pięknej wyspie,
niedaleko masz dyskotekę. Wiele dziewczyn zauważyło, że jesteś
przystojny. Działaj.
- A ty kto? Pani Złota Rada?
- Nie, Kinga - wyciągnęłam rękę.
- Michał - uścisnął moją dłoń z uśmiechem.
Usiadł obok mnie. I tak patrzyliśmy w gwiazdy nieświadomi tego, co stanie się w najbliższych dniach.
Następnego wieczoru również udałam się do dyskoteki. Standard. One night...
Po raz kolejny wyginałam się do tak dobrze znanej mi piosenki. I
poczułam ręce na swojej talii. Odwróciłam się. Na widok partnera
uśmiechnęłam się. Posłuchał. Od wczoraj wiedziałam, że wybierze zabawę.
Tym razem jednak posuwa się trochę dalej niż wczoraj. muska moją szyję
gorącym oddechem. W odpowiedzi moje ciało przeszywają dreszcze. Jeszcze
trochę i się od niego uzależnię. Wiem, że nie istnieje coś takiego jak
miłość od pierwszego wejrzenia czy coś w tym stylu. Ale on mnie od
siebie już uzależnia. Nie wiem, dlaczego. Po prostu tak jest.
Znów wyszłam. Znów skierowałam się nad morze. Po raz kolejny
wpatrywałam się w falującą wodę. Pełnia. Księżyc rozświetlał noc. I znów
on przyszedł za mną. Usiadł obok mnie, tym razem bliżej. Objął mnie
rękami.
- Znów przyszedłeś myśleć?
- Nie tym razem. Przyszedłem do ciebie.
- Do mnie? Do mnie nikt nie przychodzi - uśmiechnęłam się smutno.
Nie wiedziałam, dlaczego mu zaufałam. Po prostu wiedziałam, że jego
obecność poprawia mój nastrój. Dzisiaj dowiedziałam się, że jest
siatkarzem.
Kilkanaście godzin później szłam w to samo
miejsce. Już tam był. Obdarzył mnie przyjaznym uśmiechem. A ja
postanowiłam go zaskoczyć.
- Dobry wieczór, panie Łasko - zrobił zdziwioną minę.
- Wiesz już?
- Wiem. Włoski Polak? Oryginalnie. I już chyba wiem, nad czym myślałeś.
- Tak? Ciekawe herezje wygłaszasz. Wątpię, żeby ktoś wiedział.
- A mogę chociaż zgadnąć?
- Tak. W sumie to możesz.
-
Klub, reprezentacja, kariera. Polska, Włochy. Kim bardziej się czujesz?
I założę się, że do tego doszły jeszcze jakieś miłości?
- Prawie trafiłaś.
Po raz pierwszy od naszego pierwszego spotkania mnie pocałował.
Zachłannie, aczkolwiek delikatnie. Zszokowana oddałam pocałunek. I to
był mój błąd. Bo w tym momencie mnie od siebie uzależnił na amen.
Zaplotłam ręce na jego szyi a on położył swoje na mojej talii. A w tle
leciała już nasza one night in Ibiza.
Czwarty dzień był deszczowy. Od rana padało. Nic tylko kap, kap, kap.
Nawet imprezę odwołali. To akurat nie wiem, dlaczego... Spacerowałam
sobie po parku, który nie był aż tak znów mokry. Ktoś złapał mnie za
rękę. Odwróciłam się. Michał.
- Cześć, Włoski Polaku - uśmiechnęłam się.
- Cześć.
- Co cię tu sprowadza?
- Jakoś tak - speszył się. - Nie mogłem usiedzieć...
Przytuliłam go. I usłyszałam ten przebój. Znowu. One night in Ibiza.
Dwa dni później siedziałam na plaży. Przyszedł. Znowu. Wtedy się z nim przespałam. I wtedy też mu to powiedziałam.
- Michał? - spytałam, opierając się o jego nagi tors.
- Słucham.
- Co ty zrobiłeś? Znamy się pięć dni. A ty już mnie od siebie uzależniłeś.
-
Powiem ci coś. Ty, nie wiem, jak to zrobiłaś, ale pozwoliłaś mi
zapomnieć o problemach. Po prostu byłaś i to wystarczyło. Bardzo ci za
to dziękuję, bo znów poczułem, co to miłość.
- Ale...
- Zakochałem się w tobie i nic na to nie poradzę...
Mniej więcej właśnie wtedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. Potem mi się
oświadczył i wzięliśmy ślub cztery miesiące po tym. Cały czas
towarzyszyła nam piosenka. Teraz, dwa lata po jego śmierci, tęsknię.
Bardzo mi go brakuje, ale czuję, że jest szczęśliwy. Czuwa nade mną. To
wiem. Nasz syn poszedł w ojca. Jest wspaniałym siatkarzem. A ja każdego
dnia biorę nasze wspólne zdjęcie i wspominam. A w tle leci one night in Ibiza.
Wróciłam! Brak neta mi nie służy ;/ Miało być słodko... chyba wyszło
Omatko! Jak-mogłaś-uśmiercić-Łasko? ; o Nooo, my sobie ...
OdpowiedzUsuń... poważnie musimy porozmawiać.
dla mnie to jest smutno, Jak zobaczyłam że to o Łasko to sama się do siebie uśmiechnęłam, strasznie Michała lubię, dlatego końcówka i jego śmierci mi się nie spodobała, ale przynajmniej zostawić cząstkę siebie na świecie w postaci swojego synka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Michała Łasko i troszkę mi żal, ze Go ...
OdpowiedzUsuń... uśmierciłaś. Michał robi wrażenie fajnego człowieka do tego wielki sportowiec!
my musimy porozmawiać ! jak mogłas ?!
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ ZABIĆ ŁASKO?!
OdpowiedzUsuńNo teraz nie wiem co powiedzieć a raczej napisać. Najpierw ...
OdpowiedzUsuń... Łukasz teraz Michał... no w szoku jestem
To było niesamowicie słodkie! Miłośc od pierwszego ...
OdpowiedzUsuń... wejrzenia,coś pięknego i to jeszcze na wakacjach!
No nie! I znowu kogoś uśmierciłaś? My chyba musimy poważnie porozmawiać... ;) Tak całkiem poważnie to mimo zakończenia ta historia ma w sobie jakiś taki urok!
OdpowiedzUsuń