Urodziny
Michała Bąkiewicza to była dopiero impreza. Już kilka dni przed, wszyscy pili
jego zdrowie. Bąku zawsze słynął z hucznych imprez. I na taką właśnie ona
dostała zaproszenie. Niewysoka blondynka, którą znał od jakiegoś czasu. Była w
nim zakochana, ale on miał narzeczoną. Niestety, jak to zwykle bywa nie
zamierzał się z nią rozstać. W tej historii występują:
Michał Bąkiewicz - siatkarz żartowniś, mistrz ciętej riposty i
zawodnik AZSu Częstochowa
Sylwia –
zakochana w nim koleżanka
Zofia – narzeczona
Zaczęło się
od tego, że często o nim myślała. Z czasem zaczęła sobie wyobrażać, jak by to
było, gdyby byli razem. Przystawiała się do niego, widzieli to wszyscy.
Zaprosił ją na urodziny, bo ją lubił. A nie wyobrażał sobie, by ktoś kogo lubił
nie zawitał na jego imprezie. Na początku było całkiem spokojnie, zdrowie
gospodarza, śmiechy i głupie teksty.
Impreza
rozkręciła się po trzeciej półlitrówce. Zosia, która była wielką nieobecną z
powodu wyjazdu do chorej siostry, nie mogła widzieć cóż takiego wyprawia
Sylwia. Blondynka wszystko skrzętnie zaplanowała. Chciała, by Michał był już w
stanie wskazującym, chciała mu wszystko powiedzieć. I po części plan został
zrealizowany. Niestety, jak to zwykle z planami bywa – rozwalił się w najlepszym
momencie. A wyglądało to tak:
- Misiu, możemy
porozmawiać? – spytała go, już kompletnie nietrzeźwa. Jego stan również
pozostawiał wiele do życzenia.
- Pewnie, Sylwuś,
ale nie tutaj. Chodź – pociągnął ją za rękę do swojej sypialni.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, zaczął ją
całować. Podobało jej się to, nie protestowała. Gdy jej stanik, a jego bokserki
lądowały w różnych kątach pomieszczenia, wziął ją delikatnie na ręce i położył
na łóżko. Wodził palcami od szyi do struktury jej czerwonych stringów. Po
chwili powtórzył czynność gorącym oddechem i językiem. Było im dobrze. Nie
myśleli o konsekwencjach. Zdarł z niej jedyny materiał, jaki ją okrywał i
wszedł w nią gwałtownie. Jęknięcie stłumił pocałunkiem. Poruszał się w niej
coraz szybciej, osiągając spełnienie. Wtuliła się w niego i zasnęli. Było
dobrze. Nikt nie sądził, że potoczy się inaczej. Niestety, złośliwy los jest
przewrotny.
Siedem miesięcy później, gdy Michał dopinał wszystko związane z weselem
z Zofią na ostatni guzik, Sylwia szukała sobie szpitala, w którym mogłaby
urodzić dziecko Michała. Oboje mało pamiętali z tamtej nocy. W dzień, w którym
Bąkiewicz brał ślub, Sylwia urodziła zdrową córeczkę, którą na pamiątkę po ojcu
nazwała Michaliną. I żyli długo i szczęśliwie.
Michał z Zosią spodziewają się dziecka.
Sylwia samotnie wychowuje Misię.
Oni – nie utrzymują kontaktów. Michał w ukryciu przed żoną płaci
alimenty.
A morał z tej bajki krótki i niektórym znany
Gdy jesteśmy pijani to z przyjaciółmi nie „rozmawiamy”
Bez ładu i składu, lepiej nie wiedzieć w jakim stanie byłam, jak go pisałam xD Ale jest i mam nadzieję, że się spodoba, czy coś. No, bo to takie trochę prawdziwe ;)
hahhahah morał mnie rozłożył na łopatki :D co nie zmienia faktu, że to baaaaaardzo mądre słowa :D Mój ty genialny łośku :)
OdpowiedzUsuńTego rodzaju ekscesy nie mogą się dobrze skończyć! Dziecko nie ma ojca, Michał żyje w klamstwie i masz rację po pijaku trzebba się pilnować:)
OdpowiedzUsuńTakiej imprezy to oni na pewno nie zapomną do końca życia.
OdpowiedzUsuńKurcze no chyba pierwszy raz czytam twoją jednopartówkę i wcale nie żałuję :D
Masz racie, że coś takiego mogło się wydarzyć, bo jest realne jak cholera. Sama wiem, jak to jest zakochać się w kimś, kto jest w związku, tyle, że ja wolałam stłumić wszystko w sobie, a teraz już nie cierpię ;)
Oczywiście że się spodobało :d
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Nie przepadam za jedno partami ale ten jest genialny*.*
OdpowiedzUsuńWięcej takich ^.^
Pozdrawiam Lolkaa:)
OO... Zdecydowanie alkohol nie jest dobrym doradcą, jak widać. Zaszaleli, a potem pojawiło się dziecko. Ładnie Michał rozpoczął małżeństwo, z sekretem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam