Często się zastanawiałam,
dlaczego akurat ja. Wiele wylanych łez, nieprzespanych nocy. Trudno jest
rozwijać się w rodzinie, w której codziennie słychać krzyki i stosowana jest
przemoc. Brzydkie mieszkanie, odrapane ściany, dwa pokoje, kuchnia i łazienka.
Nie był to szczyt marzeń. Często w szkole śmiali się ze mnie. Julia, gdzie twój Romeo? A, tak!
Przestraszył się smrodu! – mówili. Często przez nich płakałam. Fakt, w domu
za ładnie nie pachniało, na ścianach pojawiała się pleśń.
Ojciec pił. Cały
dzień siedział pod sklepem ze znajomymi, pijąc kolejne flaszki. Rzez te
kilkanaście godzin potrafili opróżnić 4 butelki po 0,7 litra. Po takim czymś,
przychodził do domu i się do mnie dobierał. Dostawał po łapach, czasem po
mordzie, a ponieważ był zbyt narąbany, by zareagować, z reguły się wywalał. W
tym czasie ja uciekałam do swojej sypialni, zamykając się na klucz. Ale dzisiaj
już przesadził.
Wykręcił mi
nadgarstek. Już dawno przestałam się martwić tym, że to jednak mój ojciec, że
może nie powinnam go uderzyć. Ale w momencie, gdy on położył ręce na mojej
talii, usiłując ściągnąć mi spódnicę, powiedziałam dość. Dzisiaj jak zwykle
przyszedł nawalony, ale z kolegami. Usłyszałam ich na klatce, więc szybko
zamknęłam drzwi do swojego pokoju, ale nie mogłam znaleźć klucza. Miałam tylko
kilka minut, by spakować cały dobytek, jaki miałam.
Dziękując w duchu, że mieszkaliśmy na pierwszym
piętrze, do gruntu nie było znów tak daleko, otworzyłam okno i z myślą, że raz kozie śmierć, wyskoczyłam razem z
plecakiem. W tym momencie do pokoju wpadli koledzy ojca. Słysząc ich głośne
przekleństwa, już biegłam. Noga bolała mnie w okolicach stawu skokowego
niemiłosiernie, ale nie zwracałam na to uwagi. Nie obchodziło mnie to, byle
stamtąd uciec.
W końcu
dotarłam do parku. Był na tyle oddalony od naszego bloku, że nie spodziewałam
się, by wpadli na to, żeby tam mnie szukać. Odwróciłam się, już idąc. Nie
zauważyłam jednak dziury w ścieżce. Upadłam na trawę, jęcząc z bólu. Noga
spuchła, a ja nie miałam bladego pojęcia, co się z nią stało. Przez łzy, które
zdążyły mi już napłynąć do oczu, zauważyłam Aleksa Atanasijevica, mojego
sąsiada, który pochylał się nade mną z troską wymalowaną na twarzy.
Próbowałam
się uśmiechnąć, ale niewiele mi z tego wyszło. Ostatnią rzeczą, jaką
zapamiętałam, to to że dzwonił po pogotowie.
*
Obudziłam się w szpitalu. Alek przy mnie
siedział. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło.
- Możesz mnie
świecić, co się stało? – spytałam słabo.
- Zerwałaś torebkę
stawową w kostce – powiedział cicho. – Powinni cię niedługo wypisać, ale
będziesz chodzić w gipsie.
- Ale… Ja nie mam gdzie
iść… - byłam w szoku.
- Zamieszkasz ze
mną. Nie, nie tam gdzie do tej pory. Zmieniam klub. Od przyszłego tygodnia będę
grać w Jastrzębiu – uśmiechnął się.
Byłam mu
bardzo wdzięczna za pomoc. Naprawdę wiele dla mnie zrobił. Minął już drugi
miesiąc, odkąd u niego zamieszkałam i
nie narzekam. Jastrzębie jest liderem, on sam prawie co spotkanie
dostaje statuetki MVP. Właśnie wszedł do domu. Podeszłam i uśmiechając się,
przytuliłam go. To były takie moje gratulacje za wygrany mecz z Delectą.
- Bardzo ci
dziękuję, Alek – popatrzyłam mu w oczy. – Nawet nie wiem, co bym bez ciebie
zrobiła…
- To ja nie wiem, co
bym zrobił bez ciebie – pochyla się i łączy nasze usta w czułym pocałunku.
To dla Ciebie, Paulina. Nie jest szczytem moich możliwości -.- Miłych ferii dla wszystkich, którzy zaczynają :D
Bardzo ciekawy pomysł jednak jestem rozczarowana. Po pierwsze to co opublikowałaś jest dla mnie swojego rodzaju wstępem. Gdzie rozwinięcie i zakończenie? Zbyt krótko. Po drugie nie podobają mi się wyrazy typu: narąbany, flaszka. Można to zastąpić: pijany, butelka wódki i od razu milej w oczy :) Uważam,że jeśli rozpisałabyś ten pomysł to wyszłoby Ci naprawdę jedno z lepszych opowiadań jakie kiedykolwiek miałam przyjemność czytać!-Jul
OdpowiedzUsuńPopieram koleżankę wyżej, trochę krótkie jak na opowiadanie, ale bardzo fajne jak na początek. Czekam na dalszy ciąg. - K.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobre. To dopiero początek więc nie ma potrzeby by było bardzo długie. Świetny początek, jakich mało ! Ciekawy pomysł. Dobrze się zapowiada. Życzę weny, bo zamierzam regularnie odwiedzać :)
OdpowiedzUsuńAch ten Aleks :) Jakie to pomocne stworzonko :) Jak widać, wielkie serce nie tylko do pomocy, miłości też potrzebował :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz mogą razem mieszkać i sobie pomagać :)
Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam. Świetny blog, zapraszam do siebie http://w-drodze-do-niebaa.blogspot.com/
UsuńPodoba mi się ! Naprawdę :)
OdpowiedzUsuńnieuchwytna-perwersja.blogspot.com