Matka mojego ojca, kochana babunia Marysia, zawsze gdy tylko nadarzy się okazja, wypomina mi moją inność. Już na mnie nie działają jej gadki.
Mieszkam razem z nią, rodzicami i siostrzenicą matki w domku jednorodzinnym na obrzeżach Bełchatowa. Często chodzę pooglądać mecze tutejszej Skry. Tak jak dzisiaj. Obiecałam młodej autograf Kurka, więc zostaję po meczu. Jak tak patrzę na te wszystkie dziewczyny z transparentami typu: kocham cię Bartek czy zaatakuj mnie. Szczerze współczuję facetowi. No bo ja rozumiem, że może się podobać, ale to coś to lekka przesada.
Muszę wysłuchiwać, jak komentują jego piękne niebieskie oczy. A on właśnie się pojawił. One zaczynają piszczeć, a ja nie wytrzymuję.
- Dziewczyny - mówię podniesionym głosem. - Rozumiem, że chcecie autograf i zdjęcie, ale czy wy naprawdę sądzicie, że macie u niego szansę? Przecież większość z was nie jest pełnoletnia, a on ma dwadzieścia cztery lata. Wątpię, by któraś powiedziała mu teraz, co tak naprawdę o nim sądzi. Jak tak się na was patrzy to się odechciewa czekać. Mówię to z całym szacunkiem, ale ogarnijcie się.
Wychodzę, zostawiając je, jak i samego przyjmującego w osłupieniu. Przychylam się do wersji, że właśnie wypowiedziałam to, co wielu z nich myśli, patrząc na te tłumy. No bo ile można? Wysłuchiwać cały mecz, jacy to oni nie cudowni? Masakra... To woła o pomstę do nieba. Amen.
Trzaskam drzwiami wyjściowymi. Coś jeszcze wymyślę, żeby zdobyć jego podpis. Bo moje słowo na wiatr nie pada.
- Zaczekaj - słyszę, jak ktoś mnie woła. Odwracam się gwałtownie i staję twarzą w twarz, a raczej w pierś z Kurkiem.
- Co do cholery? - pytam oschle
- Dziękuję - mruczy.
- Za co?
- Za to, co powiedziałaś.
- Nie mówiłam tego dla ciebie - powstrzymuję się przed wyrzuceniem całej litanii wyzwisk pod jego adresem.
- Wiem, ale chciałem podziękować. Bo się opamiętały/
- Pozbawiłam tyle hotek możliwości zrobienia sobie foty ze swoim idolem?! - udaję przerażenie. - Nie interesuje mnie to.
- Chodź ze mną na kawę - mówi nagle.
- Nie - wzruszam ramionami.
- Dlaczego?
- Bo, jakbyś nie słuchał mojego wywodu, wyjdę na hipokrytkę. A poza tym cię nie znam.
- No, nie daj się prosić - uśmiecha się.
- Nie, ale zrób dla mnie coś innego - wyciągam kartkę i marker. - Pierdyknij tu podpis i napisz: dla Dominiki.
- Dla ciebie?
- Nie, ja nie jestem Dominika.
- A można wiedzieć, jak masz na imię?
- Jak? Ciekawie.
- Dlaczego nie chcesz powiedzieć?
- A po co ci wiedzieć?
- Lubię mieć dużą wiedzę.
-Ta wiedza ci się do gówna przyda.
- Ale ty moje imię znasz.
- Zawsze mogę zapomnieć - odchodzę, zapalając papierosa.
Bartosz odchodzi. Patrzę na jego podpis i pierwszy raz od wielu dni się uśmiecham..
*
- Masz? Masz? - pyta młoda, skacząc w kółko koło mnie.
-Mam - odpowiadam, wręczając jej kartkę
- Dziękuję, kochana jesteś - przytula się do mnie.
Do pokoju wkracza nestorka rodziny. Jak zawsze przypieprza się do mnie.
- Co to ma być?! Myślisz, że ten podpis jakiegoś siatkarzyny coś znaczy?!
- Więcej niż twój - wzruszam ramionami.
- Nie pyskuj! To, że jesteś inna, nie znaczy, że możesz się tak do mnie zwracać! - trzaskam drzwiami i już mnie nie ma.
Siedzę w bramie, paląc fajkę. Ktoś przysiada się do mnie. Niechętnie odwracam głowę w tę stronę i widzę Kurka.
- Co tak znany człowiek, jak ty robi tu? - pytam, dobitnie akcentując ostatnie słowo.
- Aktualnie to siedzi w bramie - wzrusza ramionami, wyciągając papierosa i zapalając go.
- Nie, żeby mnie to coś obchodziło, ale nie powinieneś nie palić?
- A co? - uśmiecha się nieznacznie.
- Bo jesteś siatkarzem? Sportowcem? Cholernie dobrym. - wyciągam fajkę z jego ręki i rzucam na ziemię, przydeptując.
- Co ty robisz? - pyta z cholernym opanowaniem.
- Za dobrze grasz, żeby się truć - siadam na miejsce.
Czuję na sobie jego wzrok. Wiem, że patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.
- Powiesz, jak masz na imię? - pyta, przerywając ciszę.
- Nita do mnie mówią - wzruszam ramionami. - Lepiej ci?
- Nita? Spoko - zawiewa wiatr i moje nozdrza wypełnia zapach jego drogich, słodkich, mocnych perfum pewnie od Dolce czy innej Cuby. Uśmiecham się lekko. Co on robi>? Znam go niecały tydzień, a uśmiechnęłam się więcej razy niż w przeciągu minionego miesiąca.
Śmiało mogę powiedzieć, że go toleruję. Jak dla mnie to trochę za szybko. Nie znam go, ale on sprawia, że na mojej twarzy gości uśmiech.
- Pójdziesz ze mną na kawę?
To jest coś niemożliwego. Mieszkam w Bełchatowie już długo. On tu gra. A spotkaliśmy się na hali w czasie meczu.
- Nie.
- Dlaczego?
- Po co będziesz tracić czas z kimś takim, jak ja?
- Co przez to rozumiesz? - patrzy na mnie uważnie.
- Nie jestem taka, jak ty, twoi koledzy, inni.
- Nie rozumiem cię...
- Dobra nieważne.
Wzruszam ramionami, wstając. Za dużo mu powiedziałam.
- Nie było tematu. Zapomnij o tym, ok?
- Nita...
- Nie - odchodzę kawałek.
- Czemu?
- Proszę, zrozum, że nie powinniśmy się byli spotkać. Bo... ja nie należę do ludzi takich, jak ty.
- Staram się zdobyć twoje zaufanie, ale nie rozumiem... Zaimponowałaś mi tym na meczu. Chciałbym cię poznać.
Dziwi mnie jego bezpośredniość. W jego towarzystwie czuję się lepiej, niż po maryśce. Co on ze mną robi, do cholery? Przy nim jest mi dobrze. Patrzę na niego niepewnie, a zarazem wyzywająco..
- Chcesz? Proszę bardzo! Nie jestem jak wy wszyscy! Jestem zrobiona w laboratorium! Nie mam uczuć! Nie mogę ci powiedzieć, że cię lubię! - lepiej mi. Lepiej, że mogłam to powiedzieć. Tak chciał, więc ma.
Patrzy na mnie z niemałym zdziwieniem. Jeśli zechce odejść, proszę bardzo. Nie robi tego. Podchodzi do mnie, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
- Zawsze ktoś może cię nauczyć.
- Nikt nie jest w stanie tego dokonać
- A ktoś próbował?
- Nikt.
Całuje mnie. Po prostu, bez żadnych zbędnych słów czy gestów. Jego miękkie wargi napierają na moje. Zaskoczona, oddaję pieszczotę, zaplatając ręce wokół jego szyi. Za to jego dłonie ląduję na moich biodrach. I pierwszy raz to czuję. Coś w brzuchu. Jakby w środku eksplodowało mi stado motyli. Uśmiecham się delikatnie.
~*~
- Nita - jego szept wyrywa mnie z zamyślenia.- Nie Nita. Mówiłam ci już. Kamila - przytulam się do jego torsu.
- Kamila, wyjdziesz za mnie?
Moje oczy przypominają spodki. Tyle razy już mówił, że mnie kocha. Że jestem jego światem. A teraz takie coś? Nigdy nie odpowiedziałam mu tym samym.
- Bartek... - patrzy na mnie tymi wielkimi, niebieskimi oczami. I już wiem. - Tak. Tak!
- Kocham cię! - całuje mnie.
- Wiesz... Ja ciebie też kocham...
Fajnie się go pisało... Chociaż nie umiałam wczuć się do końca, także przepraszam. A jakieś pomysły na bohatera następnego łanparta? ;>
Nie wiem, czy coś tu będzie przed wakacjami, więc życzę duuużo słoneczka :)
Rozczulił mnie ten one part. Jakoś tak mnie poruszył ;p Rozczuliło mnie to, że Bartek potrafił wydobyc z Kamili jakieś uczucia, i że mimo, że był siatkarzem to dała mu się poznac ;)
OdpowiedzUsuńA co do bohatera to ja mam takie małe marzenie, bo chyba się nie natknęłam na takowe. Chodzi mi mianowicie o Zatora :D
Jak wielokrotnie już wspominałam, nie mam w zwyczaju czytywać opowiadań siatkarskich, a jeśli już, to robię to bardzo sporadycznie. Zdążyłam przeczytać kilka Twoich jednopartów i na prawdę nie sądziłam, że ktokolwiek będzie w stanie zaszczepić we mnie chociażby odrobinę "sympatii" do opowiadań o tej tematyce. Przyznam szczerze, że dzisiejszy odcinek zrobił na mnie największe wrażenie, a raczej znajomość Kamili i Barta - tak specyficzna, a kończąca się oświadczynami. Jak widać, z czasem można nauczyć się także kochać i być kochanym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-**
nie spodziewałam się że taka znajomość może skończyć się ...
OdpowiedzUsuń... oświadczynami ;) a co do następnego bohatera to może Łukasz Ż? ;D pozdrawiam i do następnego:)
Piękna historia taka z ,uczuciem'. Bartek zaskoczył mnie swoim zachowaniem zdecydowanie na plus. Walczył o Kamilę, chciał ją nauczyć kochać... i czy to nie jest wspaniałe?
OdpowiedzUsuńHmm... następny bohater? Może Mariusz Wlazły albo Michał Winiarski?
Piszę ten komentarz z wielkim bananem na twarzy. To bardzo niebezpiecznie, wiesz? Przypomniałaś mi, jak razem z przyjaciółką przedrzeźniałyśmy hotki na meczu :D Też ich nie dzierżę. Nie mówię, że sama jestem idealna, staram się nie być hipokrytką, lubię pozachwycać się oczami Winiara, ale nigdy publicznie. Chociaż właściwie... Jaram się wszystkimi niebieskimi oczętami, nawet u przechodniów :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kurek przenosi się do Rosji. Skra straci świetnego zawodnika, ale przynajmniej na jakiś czas pozbędziemy się piszczałek.
Co do oneparta to meega pozytywny. Idealny w poniedziałkowy wieczór i świadomości, że nie muszę już chodzić do szkoły :)
Świetny ten onepart:) Cieszę się, że Kamila odnalazła swoje szczęście,znalazła kogoś kto mógłby ją nauczyć kochać tak najzwyczajniej w świecie;)
OdpowiedzUsuńHmm co do pomysłów to może Grześ Kosok? albo Krzysiu Ignaczak? albo Piotruś Nowakowski a najlepiej to całą Resovię;)
każdy z nas jest zdolny do uczuć, czasami tylko potrzeba drugiej osoby by z nas jej wydobyła, tak stało się tutaj w przypadku Kamili, hotki, ech czasami to mi się odechciewa przez nie na mecz iść
OdpowiedzUsuńpropozycja bohatera, ja może poproszę o Kadzia, albo Michała Łasko jeśli można :P
gdyby to nie Kurek nauczył ją kochać, to byłabym zachwycona! A tak to jestem tylko zadowolona, jak kot który upolował pokaźną mysz. :D
OdpowiedzUsuńMoje porównania zabijają, wiem. :D
Do następnego! I wzajemnie, dużo słońca! :D
Ps. Napisz mi one-parta o Holmesie, coooo? :D
:*:*:*:*
Rozwalił mnie tekst . Pierdy.knij. Podpis i po sprawie :D ...
OdpowiedzUsuń... Dobrze, że Kamila znalazła takiego Bartka, który nauczył ją kochać i dzięki, któremu jest szczęśliwa.
Musiałam przeczytać ten epizod :P
OdpowiedzUsuńNo i fajna krótka, konkretna historia :) Nie wiem co mam napisać, bo jednym rozdziale jest wszystko, co na przestrzeni innych 20. Bartek okazał uczucie i pokazał jak kochać Kamilę, co skończyło sie zaręczynami, bo nie wiem czy na przykład się nie rozeszli xD Nie no, na pewno nie :D
Pozdrawiam :*