Zmieniłam trochę koncepcję prowadzenia tego bloga. Dlatego też będą tu pojawiać się one party nie tylko o siatkarzach, jak do tej pory, ale też o innych sportowcach, piłkarzach, skoczkach narciarskich, piłkarzach ręcznych itp.

fin de l'année

    Dziesięć lat. Dziesięć lat z praktycznie jedną klasą. W gimnazjum trochę się rozbiliśmy, jednak połowa starej ekipy trafiła znów razem. Przypały były niezłe. A teraz? Teraz nasze drogi się rozchodzą. Kończymy to gimnazjum z planami na przyszłość, ambicjami, chęcią zdobycia zawodu, wykształcenia. Odchodzimy, zostawiając tu setki wspomnień, tysiące prześmianych chwil.

    Teraz próby na akademię kończącą. Klasy a, b i c. Często brakowało nam tego zgrania. A teraz jednak potrafimy się dogadać, ustalić co kto mówi, przygotować piosenki. Ja mam napisać wiersz, który zadeklamuje Patka. Kasia zaśpiewa piosenkę, reszta zajmuje się akademią właściwą. Gdy o tym pomyślę, w oczach zbierają mi się łzy. Tak trudno się z tym wszystkim rozstać. Ze szkołą, w której przeżyłam praktycznie wszystkie uczucia. Od nienawiści, przez rozbawienie po zakochanie.

     Z długopisem w ręku próbuję coś napisać. Łzy kapią na kartkę papieru, gdy przypomnę sobie te chwile. Chwile związane z nim. Z człowiekiem, który pokazał mi nieświadomie, uczucie zwane miłością. Nawet nie wiem, co mnie w nim urzekło. Sądziłam, że przejdzie mi po kilku dniach. Nie stało się tak. Ciągnęło się w dni, tygodnie, miesiące, później lata. W maju minął już drugi rok, odkąd zrozumiałam, co tak naprawdę się ze mną dzieje.

   Ręka kreśli długopisem litery, które układają się w słowa, a te w wiersz. To, że kończę szkołę otwiera mi perspektywę bycia dziennikarką telewizyjną. Ale najtrudniej będzie mi się pożegnać właśnie z nim. Bo, chociaż nie zamieniliśmy ani słowa, trudno powiedzieć żegnaj.

     Wychodzę z domu, napawając się ciepłym czerwcowym wieczorem. Słońce już w połowie zaszło. Idę nad jezioro. To już jutro. Rozejdziemy się na zawsze. Łzy toczą mi się po policzkach. Tak trudno w to uwierzyć. Zdaje się, jakbyśmy dopiero wczoraj szli do zerówki.

*
      Wszyscy ubrani na galowo. Uroczyste zakończenie roku. W oczach zbierają się łzy. Nasze przedstawienie. I piosenka na koniec.
A dziewięć lat za nami,
nasze drogi rozejdą się.
A za murami przyszłość ma
a w murach wspomnienie
i jedna mała łza
    Dziewczyny już płaczą. ja również nad tym nie panuję. Za dużo wspomnień zostaje. Ktoś mnie przytula. Zdezorientowana próbuję się odwrócić. Widzę jego twarz.
 - Proszę, nie płacz - szepcze mi we włosy.
 - Nie rozumiem, Kuba - ostatnie słowo trudno przechodzi mi przez gardło.
 - Nie porozmawiałem z tobą przez te lata... Proszę, daj mi to nadrobić.
 - Ale...
 - Żadne ale, Justyna, nie ma ale. To koniec już tej szkoły, a ja ciągle muszę ci coś powiedzieć...
 - Kuba, potem - odpycham go, ponieważ teraz następuje nasza część artystyczna

     Patka nie może. Nie może wyjść i zadeklamować tego, co napisałam. Więc teraz to ja stoję ostatni raz przed całą szkołą i patrząc ponad wszystkich, w jeden punkt na ścianie, mówię z pamięci to, co wczoraj kreśliła moja dłoń:
Nasze drogi się rozchodzą
Dziś kończymy wspólny bieg.
I z tej szkoły dziś wychodząc
Nie obejdzie się bez łez.
Tu przyjaźnie się stworzyły
Trwalsze, niż niejeden głaz.
To, co mury te przeżyły
Wspomnę, wiem, nie jeden raz.
Tu się z ludźmi poznawałam,
którzy dali uśmiech mi.
I choć wiele nas różniło
Nigdy nie zapomnę ich.
Tu miłości także były
Długie, albo w krótki takt.
Jednak wiele nauczyły
Nas na wiele, wiele lat.
Nasze drogi się rozchodzą,
Patrzę w przyszłość ponad las.
I choć idę swoją drogą,
Nigdy nie zapomnę Was.

    Kończę. Nie jestem w stanie powiedzieć cokolwiek innego. Płaczę. Już jestem za sceną, już szukam chusteczek. Wiem, że nigdy nie zapomnę. I, że będę tęsknić. A Kuba? Muszę z nim szczerze porozmawiać.

Wiem, że bez sensu. Wiem, że dołujące. Ale inaczej nie mogłam. Musiałam to dodać. Wiersz napisany przeze mnie i oddany Wam do recenzji.

4 komentarze:

  1. Twoje opowiadanie przypomniało mi jak sama przed trzema laty opuściłam mury gimnazjum:) Dziewięć lat spędzonych z tymi samymi ludźmi, nie raz byłe lepsze nie raz gorsze chwile to wiadomo ale wszyscy byliśmy zgrani, zżyci, zal było nam się rozstawać;) Niestety później nadeszły czasy licealne, nasze drogi się stopniowo rozeszły. Mam nadzieję, że w Twoim przypadku tak nie będzie, że będziecie pielęgnować Wasze przyjaźnie;)

    PS Wiersz świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pożegnania są ciężkie szczególnie te ostatecznie kiedy sie wie że juz większość ludzi się nie zobaczy, że już nie odwiedzi się tych murów, nie zobaczy znajomych twarzy, przeżywałam to już 4 razy przeżyję jeszcze raz kończąc magisterkę, niektóre przyjaźnie przetrwają inne rozsypią się jak domek z kart choc wczesniej wydawałoby sie że są niezniszczalne takie jest życie, taka kolej rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  3. sama doskonale wiem jakie to uczucie rozstawać się z ludźmi, którzy byli ze mną w jednej klasie od 10 lat. Pamiętam tamto przerażenie, to uczucie, że zupełnie zapomniałam jak to jest poznawać nowych ludzi. Gimnazjum kończyłam nie tak dawno, bo rok temu i tak samo jak ty ciężko było mi się z tym pogodzić. Teraz po roku, niezwykle brakuje mi tej beztroski i tamtych ludzi, bo choć z częścią nadal widuję się na co dzień, w nowej szkole, to nie są już te same osoby, które znałam w gimnazjum. Liceum zmienia ludzi, strasznie. Gimnazjum będę wspominać z rozrzewnieniem, jako najlepsze lata życia. Na pocieszenie powiem ci, że po kilku miesiącach w nowej szkole przestaniesz tęsknić za znajomymi. Kontakt się urwie, tak jakoś naturalnie, bezboleśnie a ty znajdziesz nowych ludzi, z którymi będziesz spędzać czas. A jeśli z kimś nadal będziesz się widywać, to znaczy, że łączyła was naprawdę wyjątkowa więź, której nic nie zniszczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pożegnania nie cierpię tego ! Historia niby smutna, ale ...

    ... zakończenie możemy wymyślić sami :D Zazdroszczę Ci pięknie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń