Zmieniłam trochę koncepcję prowadzenia tego bloga. Dlatego też będą tu pojawiać się one party nie tylko o siatkarzach, jak do tej pory, ale też o innych sportowcach, piłkarzach, skoczkach narciarskich, piłkarzach ręcznych itp.

échapper 1

 Muzyka
<----naprawdę polecam, wczujecie się :D

   Po raz kolejny wpadł do domu, trzaskając drzwiami. Następny mecz przegrany trzy zero w setach. Następny przypływ złości. Ile ich już było? Około pięciu. Każdy człowiek o zdrowych zmysłach już dawno by go zostawił. Ale nie ja. Ja go kochałam... Tak cholernie mocno. Za wszystko. I na zawsze. Próbowałam się z nim przywitać na spokojnie. Odepchnął mnie. Bez słowa odeszłam do kuchni i podgrzałam kolację. Gdy ją podawałam, usłyszałam trzask w salonie. Ostrożnie zobaczyłam, co się stało.

   Stał nad rozbitą wazą z zakrwawioną ręką. Naczynie było moją rodzinną pamiątką. A teraz leżało w kilkunastu kawałkach na podłodze.
 - Co się gapisz? - syknął.

   Nie odezwałam się. Nałożyłam mu na talerz i wyszłam z kuchni. W sypialni stało nasze wspólne zdjęcie. Tacy uśmiechnięci, zapatrzeni w siebie... Westchnęłam, próbując powstrzymać łzy. Co się z nami stało? Nigdy bym nie przypuszczała, że potrafi być taki... taki inny. Oschły, chamski. Że może mnie uderzyć... A jednak za każdym razem, gdy go widziałam w takim stanie, chciałam go przytulić, na co nie pozwalał mi mój rozsądek. W pewnym sensie się go bałam.
Może poczujemy wtedy szczęście,
kiedy los przed nami klęknie.

   Wierzyłam, że będzie lepiej. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Stał w nich, spokojniejszy, skruszony.
 - Przepraszam - powiedział cicho. - Wybacz.

   Znowu popatrzyłam na to zdjęcie. I wtedy naszła mnie myśl, czy jego uczucia nie były sztuczne. Albo może się wypaliły...

   Kolejny dzień zaczął się zwyczajnie. Nakrzyczał na mnie za to, że nie zrobiłam jego ulubionych grzanek z serem. Wyszedł na trening, a ja płakałam. Wierzyłam w głębi serca, że on mnie kocha. Ale z dnia na dzień coraz bardziej w to wątpiłam. Zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam.
 - Ogarnij się, bo znów beczałaś - warknął. - Za pół godziny będę i idziemy do Zbyszka na imprezę.

   To tyle. Żadnego pa czy do zobaczenia. Zwykły rozkaz. Zabolało. Spełniłam jednak prośbę i gdy wchodził do mieszkania, byłam gotowa. Przebrał się i pociągnął mnie za rękę.

   Od dwóch godzin siedziałam na zbyszkowej kanapie, pijąc jakiś sok i marząc, by stąd iść. Wstałam i pożegnawszy się z Bartmanem, skierowałam kroki w stronę drzwi. Czyjaś ręka złapała mnie za ramię, jak się okazało był to Zbyszek. Wyszliśmy przed mieszkanie.
 - Co się dzieje? - spytał.
 - Nic, a co ma się dziać?
 - Jak Michał znosi te przegrane mecze?
 - Normalnie - w oczach gromadziły się łzy.

   Powiedziałam, że boli mnie głowa i naprawdę muszę już iść. Gdy już ściągałam kurtkę w naszym mieszkaniu, drzwi otworzyły się, jakby ktoś je szarpnął. To wstawiony Michał.
 - Dlaczego wyszłaś?
 - Źle się czułam.
 - Nie powiedziałaś.
 - Miałeś to w dupie - patrzyłam na jego rosnącą wściekłość. I poczułam jego rękę na policzku. Zabolało. Zatoczyłam się i upadłam na szafkę. Syknęłam cicho, a on się tym nie przejął. Rzucił we mnie moimi szpilkami, mówiąc, żebym je schowała.
chciałabym być obojętna na błędy które popełniasz.

    Położyłam się na kanapie. Łzy kapały, mocząc moją piżamę, poduszkę, kołdrę i tapczan. Tak bardzo bolało. Nie pierwszy raz mnie uderzył. Może mogłabym zrozumieć... Gdybym wiedziała, dlaczego tak się zachowuje. Pewnego pięknego dnia po prostu podniósł na mnie rękę. A wszystko było pięknie. Skuliłam się i spróbowałam zasnąć. Obudził mnie dźwięk tłuczonego naczynia i jego siarczyste przekleństwa. Łzy znów popłynęły.
Ciągle myślę co jeszcze nadejdzie,
chciałabym wiecznie żyć we śnie

   Poczułam, jak zdziera ze mnie kołdrę.
 - Posprzątaj to. Ja wychodzę na trening.

   Chcąc, nie chcąc, musiałam wstać i posprzątać, jak się okazało zbity talerz. Postanowiłam ugotować mu coś na obiad. Już prawie kończyłam, gdy zadzwonił.
 - Będę później. Nie czekaj z obiadem - i się rozłączył.

   Na granicy sił, rzuciłam talerzem o ścianę. Rozprysł się na tysiące kawałeczków. Tak, jak moje serce.  Szybko je uprzątnęłam i schowałam zupę do lodówki. Chciałabym nie zwracać uwagi na jego zachowanie. Marzyłam, by było jak dawniej. Chciałam dawnego Michała, mojego kochanego Misia. A nie dzisiejszego Kubiaka.

   Weszłam do sypialni po jego podkoszulek, by zrobić pranie. Nieświadomie wdychałam zapach jego perfum, które tak lubiłam. Wrzuciłam bluzkę do pralki razem z innymi jego rzeczami. W kieszeni spodni znalazłam łańcuszek, który ode mnie dostał. Maleńki wisiorek z literką M. Nie nosił go. I po raz kolejny ból. Czyli ta radość, którą okazał po odpakowaniu prezentu była udawana?

   Położyłam go na biurku w sypialni i rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam. Śniło mi się, że było jak dawniej. Obudziły mnie trzaskające drzwi. Popatrzyłam nieprzytomnie na zegarek; była godzina dwudziesta pięć. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Wpadł do kuchni, patrząc na mnie przelotnie. Wziął z lodówki jogurt i usiadł przed telewizorem. Wróciłam do sypialni, gdzie czytałam książkę.

   Po godzinie dwudziestej trzeciej nie usłyszałam żadnych dźwięków, poza telewizorem, z pokoju. Poszłam tam i zobaczyłam, jak śpi. Ostrożnie zdjęłam okulary z jego nosa i położyłam na stole obok. Podniosłam pudełko po jogurcie, starłam jego resztki i wyrzuciłam do śmietnika. Przykryłam go kocem, wyłączyłam telewizor, po czym wróciłam do pokoju.

   Położyłam się przy samej ścianie i zasnęłam. Obudziłam się przed siódmą. Za chwilę miał wychodzić na trening. Wpadł do pokoju i nie zważając czy śpię, czy nie, rzucił na łóżko brudne dżinsy. Zdjął z biurka świeżą koszulkę, strącając przy tym wisiorek. Nie podniósł... Ba, nawet nie zauważył. Gdy wyszedł, wstałam i podeszłam do szafy. Z niej zdjęłam figurkę baletnicy. Otworzyłam maleńką szufladkę i wyciągnęłam kartkę, na której kratka w kratkę było napisane imię Michał. Dopisałam je po raz kolejny. Schowałam ją na miejsce i postawiłam figurkę na szafę.

    Posprzątałam trochę i usiadłam na krześle. Podwinęłam rękaw a na ręce widać było siniaki. Patrzyłam na nie, tępo. Nigdy nie myślałam, że to właśnie z kimś takim będę. Zauważyłam, że zostawił swoje nakolanniki. Wzięłam je, zamknęłam mieszkanie i wyszłam z bloku. Na parkingu stał on. Gdy mnie zauważył, podszedł, wyszarpnął ochraniacze i bez słowa trzasnął drzwiczkami, po czym odjechał.

   Wróciłam do domu. Zaczytałam się w książce i nie zauważyłam, kiedy wrócił. Wyrwał lekturę i rzucił na podłogę.
 - Gdzie obiad?
 - W lodówce - odparłam beznamiętnie.

   Uderzenie, upadek z łóżka, krew z nosa. Nie pamiętałam nic więcej. Ostrożnie otworzyłam oczy. Nie było go. otarłam krew chusteczką. Wyciągnęłam swoją walizkę i spakowałam wszystkie rzeczy. Wyjęłam nasze zdjęcie z ramki i przedarłam. Nie patrząc na nie. Łzy kapały po policzkach, lądowały na podłodze. Nie wytrzymałabym już tak ani dnia dłużej. Schowałam jedną połówkę do kieszeni. Wzięłam swoje oszczędności i poszłam na stację PKP.
Będziesz zawsze chronił moje serce,
aby czuło się bezpieczne.

   Zamówiłam bilety na pociąg do Gdańska. Płakałam. Przez cały ten czas łzy toczyły się po moich policzkach. Siedziałam w pociągu, patrząc na zmieniający się krajobraz.

   W tym samym czasie Zbyszek i Michał rozmawiali.
 - Wyjeżdżam - powiedział brunet.
 - Gdzie? - zdziwił się Kubiak.
 - Zmieniam klub. Trefl Gdańsk czeka...
~*~
Wybaczcie! <ucieka> To musiał po prostu być on. Do tego będzie część druga. Cytaty pochodzą z piosenki. Jest dłuższe! :D
Wiosenne pozdrówka

10 komentarzy:

  1. jakas telepatia ich łączyła... normalnie nie wiem... jaki on był bez uczuć... siatkówka jest tylko sportem... matko... żeby tak miłość niszczyć... uwielbiam to ! <3
    może się nie spotkają, bo gdańsk to duże miasto, ale no inaczej parta drugiego o nich by nie było.
    a misiek niech taki hop nie będzie bo trefl to nie gra dobrze hahah xd

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mogę sobie wyobrazić takiego Kubiaka,, w ogóle cała historia jest tak ze aż ciarki przechodzą po plecach, nie wytrzymałabym w takim związku, pomiatana, traktowana jak służąca i do tego bita, bohaterka podjęła dobą decyzje wyjeżdżając

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze przetrawiam fakt, że to Michał *chwilowo ...

    ... wyłączam się, aby to ogarnąć*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z obecnym zakończeniem jest fajniejsze, niż wczorajszy ...

    ... (lub przedwczorajszy, wybacz, straciłam poczucie czasu) prototyp ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nooo matko... Po pierwszym uderzeniu powinna się wynieść, a nie czekać aż jaśnie pan raczy się poprawić. Nie no, nie rozumiem niektórych dziuewczyn..

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie zatkało, więc powiem tylko, że to jest najlepsza ze ...

    ... wszystkich historii na tym blogu. Pomimo tego wkur.wiającego zachowania Miśka, które jednak ma w sobie... To coś.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jestem w stanie wyobrazić sobie Michała Kubiaka ...

    ... właśnie takiego. Zwykle biją Ci po których się tego najmniej spodziewamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Takiego faceta to bym *****!!(wstaw odpowiednie słowo ...

    ... według uznania) to co on wyprawia to przechodzi wszelkie pojęcie. Cieszę się, że Kamila uciekła do Gdańska, być może ona i Zbyszek.. kto wie czas pokaże:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piosenka świetnie pasuje do tekstu! I znów mamy obraz ...

    ... uległej,zakochanej kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oż ja pierdzielę... Kubiak nie lubię Cię tutaj! Co za damski bokser i cham?! Mam nadzieję, że Zbyszek się nią zaopiekuje...

    OdpowiedzUsuń