Zmieniłam trochę koncepcję prowadzenia tego bloga. Dlatego też będą tu pojawiać się one party nie tylko o siatkarzach, jak do tej pory, ale też o innych sportowcach, piłkarzach, skoczkach narciarskich, piłkarzach ręcznych itp.

excuses

   Polska - Białoczerwoni! Krzyk kibiców zagrzewał siatkarzy. Wszystko po to, by wygrać ostatniego - piątego już seta w meczu z Brazylią. Zbigniew Bartman grał jak natchniony. Zagrywał piłki przekraczające sto dziesięć kilometrów. W ataku posyłał prawdziwe bomby, dzięki którym wygrali pierwsze dwa sety. Właśnie... Grał jak natchniony. Dlaczego? Wyładowywał złość. Powód? Prywatne sprawy. Jakie? O tym opowie kto inny, kiedy indziej. To ma być o kimś innym, o którym ja opowiem.

   Ostatnia zagrywka należy do niego. Podrzuca piłkę, robi kilka kroków i uderza. W Spodku panuje kompletna cisza. Przyjęcie Sergio. Szybka piłka do Murilo. Agresywne uderzenie. Odbiór Igły. Wystawa Żygadły i jego atak. Przyjęcie Dante. Wystawa do Giby. Kiwka, którą broni Kubiak. Wystawa i atak Kuby. Chłopaki milkną. Brazylijczycy niedowierzają. Sergio leży w narożniku, płacząc. Dopiero po kilku sekundach orientuję się, co się stało. A co takiego? Polska Mistrzem Świata! Krzyk kibiców, radość chłopaków. Czuję, że łzy płyną mi po policzkach.

   Patrzy na mnie. Zdaje mu się, że ma przywidzenia, bo przeciera oczy. Uśmiecha się nieśmiało. Zachowuję kamienną twarz i po prostu wychodzę. Idę powoli, rozkoszując się ciepłym powietrzem i piękną, gwiaździstą nocą. Jest chłodno, więc otulam się cieniutkim dresem, który nałożyłam w pośpiechu wychodząc z domu. We Włoszech mogłam wychodzić w samym krótkim rękawku codziennie. Po powrocie nie zdążyłam się przyzwyczaić niestety.
 - Doris! - słyszę,  jak ktoś mnie woła. Nie odwracam się. Idę dalej. Dogania mnie. Jest zdyszany. Nie dziwię mu się.
 - Dori - mówi. - Doroto! Poczekaj.

   Uśmiecham się pod nosem i przystaję. Nie mówię głośno nic, ale pod nosem szepczę słowa tak znanej piosenki:
 - Gdy gramy, spełniamy nasze marzenia. Wygrywamy - spełniamy nasze sny. Polska siatka dziś najlepsza jest.
 - Dorota - szepcze, patrząc mi w oczy
 - Cześć, Michał - znów mnie hipnotyzuje. A ja tego nie chcę. Odwracam wzrok. Nie po to wracałam, żeby mnie brał na ładne oczy. Jestem tu, żeby ułożyć sobie życie z dala od Mathiasa.
 - Możemy pogadać? - pyta.
 - A mamy o czym? - wzruszam ramionami.
 - Mamy.
 - Więc słucham.
 - Przepraszam.
 - Za co?
 - Że odszedłem wtedy. Wtedy gdy mnie potrzebowałaś. I on nas potrzebował - jego oczy zaczynają się błyszczeć. Znaczy to, że napływają do nich łzy.

   Spuszczam wzrok. To było tak dawno. Osiem lat minęło od jego narodzin. Siedem od jego śmierci. Również siedem od naszego rozstania. Mieliśmy synka. Owoc naszego związku, naszej miłości. Miał na imię Kubuś. Miał wrodzoną wadę serca. I nie przeżył nawet roku. Zmarł. Po prostu. Opuścił mnie, jego.

   Płaczę. Po prostu płaczę. Przytula mnie mocno, jakby nie chciał już wypuścić. Łkam mu w koszulkę.
 - Spokojnie. Doris - szepcze mi we włosy. - Twój płacz nie wróci mu życia... Pomodlimy się za niego. Wystarczy mu to. Jestem pewny, że już bawi się razem z Aniołkami.

    Patrzę na niego. Jego wzrok błądzi gdzieś nade mną. Splatam jego palce z moimi. Uśmiecha się pocieszająco.

    Gdzieś ponad nami rozbłyska spadająca gwiazda.
 - Pomyśl życzenie - szepcze do mnie.

     Chcę, żeby było tak, jak dawniej. Zamykam oczy i przypominam sobie nasze wspólne chwile. Magiczne momenty.

~*~
    Marzenie się spełniło. Od niecałego miesiąca jestem jego żoną. Będziemy mieć dziecko. Michał cieszy się, jak głupi do sera. Najchętniej to nie wypuściłby mnie z domu. Cały on. Nadopiekuńczy aż do bólu. Ale za to go w końcu kocham.

Dobra, wiem, że MŚ są w listopadzie, ale u mnie są w lecie i amen :D Titto, to coś tam powyżej jest dla ciebie na urooo :)
A więc, jak już mówiłam: Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń. Amino o każdej porze dnia i nocy oraz patelni, co by wam Kolanko nie przeszkadzało xD
Tyśś się dostała na dziennikarski ^^ <happy>

7 komentarzy:

  1. Przyjemnie jest poczytać wygranej Polaków nad Brazylią, szczególnie w momencie, gdy coś takiego faktycznie się wydarzyło. To co prawda dopiero LŚ, ale wszystko jeszcze przed nami :D
    Dobrze, że dzisiejsza historia ma happy end. Utrzymujesz mój dobry humor, który zapoczątkował nowy odcinek Igłą Szyte.
    Serio dostałaś się? Szczerze gratuluję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. MMmmm :D:D Miiisior :D Uwielbiam Misiora :D Krótkie bo krótkie, ale dobra, wybaczam:P Wygrali, łapiesz?? Kanarki do domu:PP A Kolanko, dziś wyjątkowo, może poprzeszkadzać;P Ach no i patelnia :D Przyda się, oj przyda :PP Dzięki, kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie czytać o wygranej Polaków nad Brazylijczykami i to jeszcze w finale MŚ :D. Notka w sumie bardzo krótka, jak dla mnie, bo liczyłam na o wiele dłuższą, ale poruszająca. Zwłaszcza ten fragment o Kubusiu... Podobało mi isę i to bardzo ;].
    Pozdrawiam ;-**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak widać można dać drugą szansę i można wyjść z tego ...

    ... szczęśliwym, a zawsze tak przed tym przestrzegają że jak raz nie wyjdzie to nie wyjdzie kolejny, ale tutaj tak nie było

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale ...

    ... czasami warto spróbować. Dobrze, że Dorota i Michał dali sobie drugą szansę . Teraz może będą jeszcze bardziej szczęślwi niż kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te wygrane nasze z Brazylią! :D Kocham to! :D No i ...

    ... opowiadanie z cieniem smutku, ale kończy się dobrze, więc wybaczam! :D Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Niach niach, no tak, czasem znajomość przez internet się opłaca ;d A ja bym poprosiła oneparta z Krzysztofem Ignaczakiem bądź Paulem Lotmanem ;]

    OdpowiedzUsuń