Litwo, ojczyzno jego - warknął znudzony,
Przerzucając lektury kolejne strony.
Dotarł do końca, przeczytał epilog,
Ale i tak wydarzenia mu się mylą.
Bierze swe narty, z domu wychodzi
I gdzieś ma ten fakt, że słońce już zachodzi.
Idzie na skocznię, trening za chwilę,
A z formą bardzo by nie chciał być w tyle.
Spotyka kolegów, od razu się śmieje
I zapomina o tym, co w szkole się dzieje.
Kilka jedynek poprawić musi,
Bo zostać w tej klasie, to go nie kusi.
Wraca do domu, buty już ściąga,
Kurtkę odwiesza i się przeciąga,
Gdy telefon dzwoni, no to odbiera
I słyszy zdenerwowany głos Kruczka trenera.
Piotr złamał nogę oznajmia półgłosem.
Bo ten idiota bawił się z psem.
A, że to amstaff, siły miał trochę,
No to pociągnął smycz razem z Piotrem.
Żyła wziął upadł, dość niefortunnie
I mówił, że chwilę myślał o trumnie,
Bo to na wzgórzu miejsce swe miało,
Na szczęście Wiewiórko tylko nogę złamało.
Więc drogi Klimku pakuj manatki
W ten weekend będziesz z dala od matki.
Polacy teraz innym skoczne tyłki skopią,
No bo jedziemy razem do Kuopio.
Klemens z wrażenia słuchawkę upuszcza
I do pokoju biegiem się puszcza,
Gdzie do walizki ciuchy swe wrzuca
I jeszcze książka, podręcznik odrzuca.
Już spakowany. Już zaraz lecą.
Już mu usteczka na tę myśl się cieszą.
Już po odprawie, już w samolocie
I słyszy, jak Kamil mówi o Kocie.
Gdy nagle cisza. Serce zamiera
A Klemensowi się na płacz zbiera.
Klimek, co Tobie? Ducha widziałeś?
Czy się po prostu zestresowałeś?
Panie trenerze - tak Klimek rzecze.
Ode mnie każdy duszek uciecze.
I ja się wcale nie zestresowałem.
Panie trenerze! Nart zapomniałem!
Taka sobie rymowanka na szybko przed skokami :)